TU w Łodzi
„Tak trochę bańki” to tytuł recenzji spektaklu „Ony” Teatru TU z czarnkowskiego liceum, która została napisana na 29. Ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Amatorskich „ŁóPTA 2016” w Łodzi. Jury przyznanło nam II miejsce, a wyróżnienie aktorskie otrzymała Klaudia Popielska. Czas płynie, aktorzy się zmieniają, a tym samym na łódzkiej scenie odnotowaliśmy trzy debiuty sceniczne. Cóż, widać „Ony” jest „nieśmiertelny” i trudno jest mu zejść ze sceny.
Po raz pierwszy spotkaliśmy się z recenzowaniem spektakli. Tyle już powiedziano o naszym przedstawieniu, ale pierwszy raz zostało to spisane. Recenzentem był Kamil Bończyk – student szkoły aktorskiej. Jak nas ocenił? Zapraszam do lektury – opiekun Teatru „TU” Artur Geremek.
„Spektakl Teatru TU „ONY” rozpoczęły bohaterki puszczające mydlane bańki, przy dźwiękach ukulele. (…) Główna postać zadając pytanie: „Zastanawialiście się kiedyś, jak to będzie, kiedy nas już nie będzie?” całkowicie skupiła moją uwagę. Poczułem się wtedy jakbym odebrał bilet do kolejki jadącej przez najróżniejsze przestrzenie wyobraźni, dziecięcej naiwności i przygody, co dawało dużą szansę no dość sentymentalną i szlachetną podróż.
Właściwie, cieszy mnie to, że się nie pomyliłem – spektakl Teatru TU to przede wszystkim bardzo inteligentnie wyreżyserowana sztuka, ze świetnym tekstem i niezwykłą radością, jaką wnieśli aktorzy w swoje sceniczne poczynania. Wszystko to powoduje, że całość jest „świeża” i bardzo mocno angażuje widza w przedstawiony świat. Wynika to ze szczerości, unikania zbędnej patetyczności i trywializowania tematu.
Mamy jednego protagonistę, który szukając „tatusia” przeprowadza nas przez wszelkie historie, poboczne wątki i całość akcji, w której pojawia się zarówno księżniczka w wieży jak i wiedźma. Pozornie zdaje się więc, że jest to zwyczajna bajka, bo przecież to kraina wyobraźni, jednak twórcy sprawili, że rzeczywistość dziecka miesza się z rzeczywistością bajkową, tak trochę jakby wszystko stało się dziecinną projekcją wynikającą z potrzeb i przeżytych doświadczeń dziecka. Przykładem może być chociażby dom dziecka ze słodyczy, przez co nie jest już taki zły. Taki zabieg sprawia wrażenie, że spektakl, pomimo pewnej prostoty, staje się głębszy w wypowiedzi, przez co też bardziej interesujący.
Oczywiście oprócz głównego bohatera istnieje reszta zespołu, która aktywnie reaguje na sytuacje „przywdziewając” role, stają się w jednej sekundzie a to księżniczką, a to pająkiem, co nie pozwala widzowi odetchnąć ani na moment, jeżeli w dalszym ciągu chce podążać za wydarzeniami. Układają również z siebie scenografię i zastane sytuacje, dzięki czemu wyobraźnia jeszcze bardziej jest stymulowana u widza. Wszystkie grupowe działania może nie są zbyt kreatywne, ale zrobione z niezwykłym dystansem i organicznością, tworząc przestrzeń gry dla głównego bohatera, która bez wątpienia zaskakiwała publiczność. (…)
Jednak bohater dorasta podczas spektaklu, a ja, choć może nie do końca mam na to ochotę, muszę tego dokonać razem z nim, po czym pryskamy jak bańki mydlane, odchodząc już jako wyobrażeni starcy kończący rozdział życia. Pojawia się wtedy moment wzruszenia i odrobina refleksji, przypomniałem sobie swoje dzieciństwo, to jak dorastałem jak i to, jak rozpoczęła się moja droga z teatrem, za co zespołowi serdecznie dziękuję, bo była to przygoda, którą będę pamiętał do końca życia.”